Kartoflane obierki
Józefa Bariaszowa wspomina wielki lokaut łódzki, kiedy to pod koniec 1906 roku główni fabrykanci miasta Łodzi postanowili bezrobociem i głodem złamać ruch robotniczy, wydrzeć robotnikom wywalczone zdobycze, zlikwidować umowy zbiorowe, delegacje fabryczne, przywrócić warunki pracy sprzed rewolucji. Przemysłowcy zamknęli zakłady i wyjechali do Berlina. Tam też ulokował się Związek Fabrykantów Łódzkich Przemysłu Bawełnianego.
Oto fragment wspomnień Bariaszowej:
[…] Rodziców nie zastałam w domu. Ojciec wraz z matką poszli na Przędzalnianą, gdzie w pobliżu domków familijnych, na wiecu pod gołym niebem radzono jakie zająć stanowisko wobec lokautu.
Podający się za filantropa Karol Scheibler za sprzeciw w łamaniu strajku w bielniku, jednym pociągnięciem pióra skazał na nędzę, głód i bezdomność tysiące ludzi z innych działów fabrycznych.
W tłumie z trudem, bo było ciemno – na Przędzalnianej nie paliły się latarnie – odnalazłam swą matkę. Na mój widok wybuchnęła szlochem. W tym dniu w marcu [1907 r.] spadliśmy my, scheiblerowcy, na dno nędzy człowieczej. Codziennie, przez osiem tygodni tysiące robotników wędrowało na wieś, gdzie na przednówku głód także się srożył, po to, aby przynieść do domów choćby kartoflane obierki.”
Źródła:
- Józefa Bariaszowa, Początek edukacji, w: Łódzkie Barykady, Łódź 1955, s. 117.
Fragmenty o lokaucie z: Stanisław Kalabiński i Feliks Tych, Czwarte Powstanie czy pierwsza rewolucja. Lata 1905-1907 na ziemiach polskich, Warszawa 1969, s. 383.