Łódzkie robotnice
Marta Sikorska-Kowalska, historyczka, profesor w Katedrze Historii Polski XIX wieku Uniwersytetu Łódzkiego, mówi o sytuacji łódzkich robotnic na przełomie XIX i XX wieku:
Śmiertelność noworodków w Łodzi wynosiła na przełomie wieków czterdzieści cztery procent […]. Średnia długość życia łódzkiej robotnicy nie przekraczała czterdziestu lat. W znacznej mierze był to efekt wysokiej szkodliwości pracy […]. Kobiety pracujące w przędzalniach i tkalniach chorowały na gruźlicę. Jeszcze gorsze warunki panowały w farbiarniach i aperturach, postrzygalniach i spilśniarniach, gdzie unosiły się szkodliwe opary […].
Problem opieki nad dziećmi nie był instytucjonalnie rozwiązany. W niektórych fabrykach, zwłaszcza tych większych, funkcjonowały szkoły przyfabryczne i ochronki, ale to nie były instytucje, które sprawowały nad dziećmi opiekę pełnowymiarową […]. Przyszła matka pracowała do ostatniej chwili. Kobiety niemalże rodziły przy krosnach, a zaraz po porodzie, najdalej po kilku dniach, wracały do pracy i musiały sobie na własną rękę radzić sobie z ewentualnymi powikłaniami.
Źródło: Rewolucja 1905. Przewodnik Krytyki Politycznej, Warszawa 2013, s. 142-144.