Artykuły, Popularne

„Skromny wkład w dzieło Rewolucji”

2015-06-29

Bolesław Dudziński – krytyk literacki związany z PPS, w latach 1919-1930 redaktor Dziennika Zarządu Miasta Łodzi – wspomina pomoc udzieloną zbiegowi w 1905 roku w Łodzi:

Pod koniec pamiętnego, brzemiennego nawałnicami roku 1905, zaszedł fakt, który uczynił mnie zgoła niespodziewanie aktywnym, choć pośrednim i marginesowym, uczestnikiem rewolucyjnych wydarzeń. Wracając pewnego dnia o zmierzchu od mieszkającego w pobliżu kolegi, wyminąłem już niedaleko domu idącą środkiem ulicy grupkę ludzi o często podówczas spotykanym składzie: policjant i żołnierz konwojowali jakiegoś młodego człowieka. Zaledwie zdążyłem wejść do swojej bramy, usłyszałem za sobą gwałtowny tupot nóg: to aresztant próbował ucieczki. Zatrzymał się na mgnienie oka, jak gdyby w namyśle, czy wbiec na klatkę schodową czy też pędzić dalej w podwórze.

Dom, w którym mieszkałem miał dwa obszerne podwórka, z drugiego stosunkowo łatwo można się było przedostać na sąsiednią posesję, wychodzącą na inną ulicę. Wiedziałem o tym dobrze, toteż gdy aresztant zatrzymał się na moment niezdecydowany, mocnym szeptem rzuciłem mu tylko jedno słowo: „Prosto!”. Pobiegł jak strzała dalej. Jestem pewny, że nie był to z mej strony akt świadomego myślenia. Nie, była to siła jakiejś tajemnej inspiracji, która nakazała mi kategorycznie wypowiedzieć to właśnie słowo.

Tymczasem do bramy wpadł już zasapany stójkowy, przytrzymując lewą ręką dyndający płaszcz, a za stójkowym zjawił się żołnierz. Ten ostatni wcale nie zdawał się być przejęty ucieczką aresztanta. Kto wie, czy w głębi duszy nie życzył mu powodzenia. Ludzie poinformowani wiedzieli, że w pułkach piechoty, stacjonujących w Łodzi i miastach okolicznych, istniały rewolucyjne „jaczejki” [oddolne ogniwa konspiracyjnych organizacji rewolucyjnych – red.]. Stojąc na klatce schodowej przy oknie wychodzącym na podwórze z bijącym sercem czekałem na finał pościgu. Po dwóch czy trzech minutach policjant i żołnierz powrócili. Powrócili – sami. A więc udało się! […]

Nie dowiedziałem się nigdy, kim był ów szczęśliwy zbieg, za co go aresztowany i jaka mu groziła kara. Ale mam niezłomne przekonanie, że wymknąwszy się z rąk prześladowców, umiał on nie tylko cieszyć się odzyskaną wolnością, lecz i użyć jej do dalszej walki z przemocą i uciskiem. Taki był mój skromny, mizerny, chłopięcy „wkład” w dzieło Rewolucji 1905 roku.

Źródło: Bolesław Dudziński, Wojenne wędrówki. Ze wspomnień łodzianina 1905-1918, Łódź 1971, s. 9-10.

Obwoluta: Antoni WirhanowiczObwoluta: Antoni Wirhanowicz.