Wspomnienia Ireny Tuwim, cz. 3
Kolejny fragment wspomnień Ireny Tuwim:
Dla nas, dzieci, rewolucja, prawdziwa rewolucja, to była rewolucja francuska, którą znaliśmy z obrazków w «Moderne Kunst» – księgi ciężkiej i wspaniałej («ozdoba szafy», jak nazywał ją Julek*). Była tam staroświecka rycina przedstawiająca barykady na ulicach Paryża: w tłumie rozgorączkowanych ludzi stoi na beczce komunard w rozchełstanej na piersiach koszuli, w kaszkiecie, i ręką wskazuje naprzód. Dokoła uwijają się gawrosze, dzieci i psy. Daleko, w głębi, widać nadciągającą konną konną gwardię królewską z bagnetami, pękające pociski. Na innej znów rycinie jacyś mężczyźni i kobiety z okien pałacyku w Trianon wyrzucają na bryk fortepian, lampy i fotele. Przerażona Maria Antonina, otulona w długi płaszcz, a z nią dwie damy dworu – chyłkiem wsiadają do karety.
Tak wyglądała prawdziwa, historyczna, rewolucja francuska. Któż z nas wiedział wtedy, że właśnie teraz, na naszych oczach, odbywa się historia Polski? Że to, co oglądamy z okien na Piotrkowskiej, będzie się kiedyś nazywało rewolucją 1905 roku? Że sami w objęciach płaczącej Matki, w której wzruszenie mieszało się ze strachem o nas, o dzieci – będziemy dla innych staroświecką ryciną?
Przypisy:
- Julek – Julian Tuwim.
Źródło: Irena Tuwim, Łódzkie pory roku, Warszawa 1979, s. 16-17.